W pierwszej grupie zdecydowanie najczęściej wspominany jest Budapeszt, ktoś określił, że lubi go „za całokształt”, ale inni piszą z kolei, że lubią Węgry „za przepiękne miasta” i „za urocze miasteczka”. Ktoś chwali „nocne spacery brzegiem Dunaju”, inny „piękne krajobrazy”, a całe mnóstwo osób lubi baseny termalne – cytuję: „wody termalne nawet w najmniejszej wsi zabitej dechami”.
Kuchnię węgierską uwielbiają prawie wszyscy, jedni ogólnie piszą o „pysznym jedzeniu” i „wspaniałych winach”, inni podają konkretne potrawy, które im zasmakowały: leczo, rétes (rodzaj ciastek), túró rudi (smakołyk z twarogu i czekolady).
Powodzeniem cieszą się ostra papryka w słoiczkach „Erős Pista”, gorzki likier Unikum, a z win słodki Tokaj i wytrawny Egri bikavér. Węgry lubi się za czardasza, „za magiczny, fascynujący język”, „za kwitnące łany słoneczników”, „za wiele słonecznych dni”, „za muzykę i to różnego gatunku”, „za umiejętność wspólnej zabawy” i „za ognisty temperament”.
Ale są też wpisy, które po prostu chwytają człowieka za serce: „za piękne wspomnienia z Węgier mojej mamy”, „za miłych i przyjazdnych nam ludzi”, „za wspaniałych przyjaciół”, „za to, że Węgrzy kochają Polaków”. Chyba nie na darmo mówi się w obu krajach: „Polak – Węgier dwa bratanki…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz